Czas na małe kosmetyczne podsumowanie minionego roku. Tym razem nie będę się jednak niczym zachwycać (bo kosmetyki, które pojawiają się w kategorii ‘recenzje’, to w znacznej części te, które polecam). Przedstawię Wam 3 moje największe rozczarowania minionego roku. Będą to kosmetyki pielęgnacyjne, które kupiłam z wielką nadzieją na poprawę kondycji włosów, czy skóry. Niestety, skończyło się tylko na nadziei…
1. Henna Treatment Wax (tradycyjna wersja)
Tę odżywkę zna pewnie każda ‘włosomaniaczka’ i każdy, kogo pielęgnacja włosów jest trochę bardziej skomplikowana niż mycie drogeryjnym szamponem i odżywką. KWC na wizażu, przed laty traktowana na forum niemal jako cudotwórczyni. Musiałam ją w końcu sprawdzić! Przeznaczona do intensywnej kuracji kosmetycznej włosów i skóry głowy, przyśpiesza porost, wzmacnia. W rezultacie włosy odzyskują połysk i sprężystość. Czy tak jest naprawdę? Na pewno nie na moich włosach… Na skład zerknęłam dopiero po kupieniu maski (#mądraAga) – raczej słaby, zawiera SLS – po co tak silny detergent w odżywce? Po zastosowaniu jej moje włosy były u nasady przyklapnięte, a przy końcach napuszone – czyli najgorszy efekt, jaki może zdziałać nam produkt do włosów na czuprynce… Stanowcze nie!
2. Biotherm, Krem intensywnie nawilżający i silnie zwężający pory
Kosztował niemało (ok. 150 zł), więc sądziłam, że do zaoferowania też ma wiele. Nie miał. Skóra miała stać się po nim krystalicznie czysta i niezwykle oczyszczona. Do tego krem zawiera wyciąg z alg o silnych właściwościach obkurczających pory, silnie matujących i regulujących pracę gruczołów łojowych. Efekt: matowa, pozbawiona niedoskonałości zdrowo wyglądająca skóra. Nie moja. Moja była przesuszona, naciągnięta, a pory jakie były przed użyciem i kupnem kremu, takie były i po skończonej kuracji (właściwie przerwanej, skończona to złe słowo w tym przypadku). Na pewno nie silnie zwężone.
3. Carmex
Tak, Carmex. Ten hitowy, wspaniały i fantastyczny Carmex. Być może pielęgnacja nim zbiegła się z inną przyczyną megaprzesuszenia moich ust (chociaż nie sądzę ;) ), ale uraz do tego produktu pozostał. W tym momencie jestem w stanie stwierdzić, że Carmex nie tylko mi nie pomógł, ale nawet zaszkodził. U mnie raczej już na zawsze pozostanie na straconej pozycji. Do tego to wydłubywanie palcami produktu ze słoiczka, bleee… Sorry, Carmex.
Jakie są Wasze rozczarowania minionego roku? Dopiszecie coś do mojej listy?
30 comments
Przepraszam, że się czepiam, ale osławiony = okryty złą sławą.
Mimo to zgadzam się całkowicie z tym punktem, z tym, że po tym produkcie dostałam łupieżu.
Carmex za to – cudo. Lepszego nie mam :D.
Jako takich większych kosmetycznych rozczarowań nie miałam, jedynie masło TBS mnie uczuliło, a kilka innych kosmetyków spowodowało nawrót AZS po pewnym czasie ich używania ;).
@Nyan, jeeeeeju faktycznie!!! Już zmieniam, nie wiem jak mogłam takim błędem pojechać ;) Dzięki za czujność i wcale o czepianie się nie gniewam, wprost przeciwnie;)
Też nie lubię tej maski Henna… po niej masowo wypadały mi włosy ;/
Nie cierpię Carmexu, ten efekt chłodzenia i konsystencja mi nie pasują.
Ja porzuciłam Carmax na rzecz Eosa, przynajmniej wygodnie się nakłada..
ja tez nie wiem o co chodzi z tym carmexem, u mnie dno… ;/
jak dobrze, że są blogi i mozna poczytac czyjąś opinię :D miałam się skusić na ten biotherm
Moim najwększym rozczarowaniem był krem z kwasem hialuronowym, który miał powiększyć usta
Fajne podsumowanie – wszędzie największe odkrycia, a u ciebie rozczarowania :P
swego czasu też szalałam za tym waxem, dopóki się nie dowiedzialam czegoś więcej o analizie składu – ten z waxa mi nie odpowiada zupełnie
Miałaś kiedyś na blogu wpis o odżywce do rzęs- l’biotica bodajże? też się skusiłam i tak jak u Ciebie totalny kit :P
Zgadzam się co do Carmexa… nic specjalnego i niewygodna aplikacja
Ja jakiegoś szczególnie nietrafionego kosmetyku, który przetestowałam w minionym roku raczej sobie nie przypominam;) Może dlatego, że uwagę przywiązuję zdecydowanie większą do produktów, które polubiłam, a o tych złych staram się nie pamiętać. Zresztą ze wszystkim tak mam:D
im dłużej używałam carmexa, tym moje usta były w gorszym stanie…. :/
Nie próbowałam tej odżywki waxa, ale wiele o niej czytałam, bardzo chciałam ją wypróbować, ale wtakiej sytuacji…
Nie znam tylko tego kremu. Odżywka to bubel jakiś mało, a zamiast camexu wolę masełka z Nivea
używam carmexa, w sztyfcie, bo słoiczek to faktycznie niewygodny w aplikacji. jak dla mnie to jeden z najlepszych produktów do ust,
DO ust polecam balsamiki EOS
nie znoszę carmexu :/
A próbowałaś do włosów innej wersji waxu? Podobno jest kilka różnych, ciekawa jestem, jak te inne się sprawdzają
Krem o podobnym działaniu polecam z garniera, czy under 20 – działają podobnie a o niebo tańsze i nie ma zgachy jak się nie sprawdzą :P
Super podsumowując post :) Uwielbiam Twoje porady, więc ufam w 100% Twojej opinii :)
świetne podsumowanie !
Szczerze mówiąc twoja opinia o Carmexie bardzo mnie zdziwiła, ponieważ sama nie wyobrażam sobie okresu zimowego właśnie bez tego kosmetyku.
haaa, mi również wszystkie te produkty nie przypadły do gustu! :D
Zgadzam się całkowicie z opinią Carmexu. Zazwyczaj używałam Tisane, ale przestraszona uzależnieniem ust od tego cudeńka sięgnęłam po Carmex i stało się coś strasznego. Po miesiącu używania usta były w okropnym stanie – spierzchnięte, nienaturalnie czerwone i piekły przeokropnie. Nigdy więcej, choć moim znajomym odpowiada.
Co do Carmexu to też się zgadzam! Aczkolwiek chciałabym zapytać jaką ty byś polecała pomadkę do ust, które są bardzo suche? :)
@EunJee, polecam po prostu miód :) wystarczy posmarować nim usta i zostawić na 10 – 20 minut – oczywiście nie jest to opcja “na szybko”, przed wyjściem, ale np wieczorem podczas odpoczynku ;) :) “na szybko” polecam Neutrogenę <3
Dziękuje bardzo! Na pewno sprawdzę :) po Carmexie mam bardzo suche, pękające usta to boli i nie dobrze wygląda więc wole działać! Dziękuje! :)