Wizyta w perfumeriach i drogeriach to dla kosmetykoholiczek prawdziwa gonitwa myśli :) Ja przyznaję, że po wejściu do takich miejsc, zaginam czasoprzestrzeń. Oto 15 wypowiedzi (wymyślonych z obserwacji, no przecież nie z doświadczenia! :D ), które nasuwają się maniaczkom dłuuuugich spacerów wzdłuż sklepowych alejek z kosmetykami ;) Sprawdźcie, czy znacie chociaż część z nich?
1. Wiem, że mam już w domu kilka odcieni czerwieni, ale podobno nie ma czegoś takiego jak zbyt wiele szminek. Poza tym, życie jest zbyt krótkie, żeby używać kiepskich pomadek.
2. Hmmm, skąd oni wiedzieli, że akurat takiego odcienia eyelinera potrzebuję?
3. Czy to nowy zapach Kallosa? Muszę koniecznie go sprawdzić!
4. Cholera, chyba powinnam zmyć makijaż zanim tu przyszłam. Następnym razem na pewno przyjdę bez!
5. Może powinnam wziąć ten kosmetyk w większym opakowaniu? To czysta oszczędność!
6. Ta dziewczyna źle dobiera sobie odcień podkładu. Mam jej powiedzieć jak to się robi?
7. Moje życie na pewno się zmieni jeżeli zainwestuję w dobrą pomadkę.
8. Och! Benefit ma zawsze takie ładne opakowania kosmetyków… Muszę mieć je wszystkie!
9. Z ekonomicznego punktu widzenia, większy sens ma kupienie zestawu świątecznego niż tego szamponu/balsamu/kremu pojedynczo…
10. Cóż, jeżeli inwestuję już w dobry podkład, to zdecydowanie powinnam też kupić jakiś lepszy pędzel…
11. Jak już dorwałam gdzieś stacjonarnie Batiste to muszę kupić od razu kilka sztuk!
12. Hmm, to mógłby być mój nowy ulubiony eyeliner…
13. Którą pomadkę wybrać? Wezmę obie, jedną najwyżej oddam Przyjaciółce, przynajmniej zacznie się malować!
14. Wiem, że mam już dwie paletki tej firmy, ale są one tak trwałe i wydajne, że absolutnie potrzebuję trzeciej. Będę mieć ją na lata!
15. Nie robiłam zakupów przez cały tydzień, mogę zaszaleć w weekend! :)
Dodacie coś od siebie? :)
38 comments
oooo, są tusze z Lovely>? Wezmę od razu trzy! :d
Ta odżywka do rzęs kosztuje 1/4 mojej wypłaty! Trudno, najwyżej będę jeść chleb ze smalcem
Nie dodam nic od siebie ale tekst świetny hahaha
tekst na końcu w gifie zmiażdżyl wszystko :D
na zły dzień- zawsze dobra szminka, pozdrawiam Agu! ;)
hahahhaha :D wszystkie znajome :D
Booooooooże ile lakierów do paznokci, zazdraszczam strasznie
nie ma się co śmiać :D ja jestem uzależniona od kupowania kosmetyków :D rossmany i natury omijam szeerooooookim łukiem!
to mi wygląda na uzależnienie…. ja bym się z tego nie śmiała na twoim miejscu…
domyślam się, że twój pokój wygląda jak mała drogeria hahah :D świetny wpis :D :D :DDDD
ja mam spore zapasy kosmetyków a mimo wszystko nie mogę się oprzeć postawienia swojej stopy kolejny raz w sephorze. kosmetyków nigdy za wiele ;)
Musze mieć ten produkt, na pewno po nim zmieni się moje życie – mój najczęstszy argument <3
“przepraszam, kiedy będzie kolejna promocja na 50%”? :D
myślę, że juz to zaginanie czasoprzestrzeni jest znakiem nalogowego kosmetykoholizmu hehehe:)
“kupię dzisiaj tylko szampon… “
Kosmetykoholizm :D dobra nazwa do mnie pasuje :P
to tylko jeden mały produkt :D: D super teksty hahha !
ja myślę tylko o tym, że nie przerąbać całej wypłaty na raz :d hihihihi
nawet jak mam wszystko to i tak zawsze cos kupię :P
jak znajdę wymarzony produkt to kupuję od razu po kilka sztuk, tak jak ty te suchy szampon , także podpisuję się pod większością tych tekstów
“Takiego podkładu szukałam przez lata” haha pozdrawiam :)
a jak kupiłam kiedys całą kolekcję pomadek na raz to też się wliczam do kosmetykoholiczek? buu hahhaha
a ja ciągle szukam kremu idealnego i kupuję w ciemno bo mam nadzieję, że TEN to już będzie TEN JEDYNY:/ dodaję to do listy
pocieszę cię też jestem chyba trochę uzależniona ;p
włąśnie jestem na odwyku, powinnam też odłączyć sobie internet bo blogerki to zło! hahaa
kurcze ja się ograniczam, ale porównując ilość i częstotliwość zakupów moich i moich koleżanek to na pewno jestem uzależniona i to mocno.
Pokaż swoją kolekcję kosmetyków!
nowośc? muszę ją mieć!!!
<3
jak mam chandrę to rossmann albo sephora są moim punktem obowiązkowym w ciągu dnia
ojj ja to dopiero jestem kosmetykoholiczką, ale nie jest to dla mnie jakiś duzy problem :D YOLO!
ja tam lubię kosmetyki i ne będę się ograniczać;p a teksty znam z doświdczenia, prawie wszystkie
lubię kosmetyki i często kupuję, ale jakoś ich nie kolekcjonuję, bez żalu wyrzucam te, które użyję i kupuję następne
“może i mam już taki kolor lakieru…ale ten ma inny odcień…zrobie ombre!”
3 w cenie 2? co tam że miałam wziąć jeden lakier do paznokci, jak tu nie skorzystać? :D
” może jeszcze jeden szamponik – nie zbiednieje “
Tak czytam ten “dekalog” kosmetykoholiczki to mam wrażenie, że nie tylko Panie mają fioła na punkcie komsmetyków, bo i ja kilka z tych myśli mógłbym przypisać sobie.
Z racji, że zajmuję się zawodowo makijażem całkowicie się z tym wszystkim co zostało napisane utożsamiam haha.
– “Pędzli trochę mam (po 75sztuce przestałem już liczyć, także nie wiem ile mam aktualnie pędzli;p) ale ten jest na tyle fajny, że kupię sobie go od razu w 3sztukach.”
– “Pomadek mam 65, ale ta ma taki ładny design, tak ładnie pachnie, tak super się rozprowadza i do tego jest trwała, a i kolor sam w sobie jest juz taki piękny że z poprzednich moich pomadek już nie będę się bawił aby uzyskać podobny odcień. Mam nowego następce to przy porządkach za jakiś czas najwyżej obdaruję kogoś pomadką z mojej ‘starszej’ kolekcji;p”.
Można takiego typu texty wymieniać i wymieniać.
Mimo moich dosyć częstych i sporych zakupów, gdzie topię w tym już “za jednym zamachem” pieniądze nie małe, jestem w stanie się hamować “dzięki Bogu”.
Ale co z tego, kiedy łapię się że już jakiś dłuższy czas nie kupiłem nic – a przynajmniej nic takiego “extra super” – to później to się odbija na zakupach konkretnych rzeczy, które zawsze skrzętnie notuję na “chciejlistę”… Po takim długim “NIC” mam wrażenie że jeszcze więcej pieniędzy topię, ale to wynika z tego że gdy kupuję częściej jakoś aż tak tego nie odczuwam że aż tyle kupuję, ale gdy idę i kupuję już po ileś mazideł czy czegoś z tych rzeczy do makijażu to “za jednym zamachem” robiąc zakupy wydaję jednorazowo większą kwotę. A później kiedy wracam do domu mam wyrzuty sumienia, że znowu nie wytrzymałem ale tłumaczę to sobie tak “przecież ja na tym pracuję, to co zarobiłem w jakiejś części puściłem w obrót więc to znowu mi się za jakiś czas zwróci”. Na szczęście co jakiś czas podliczam ile wydaję i jeśli uznam że to ile wydałem jest szaleństwem sam się karzę;p ale mijając przez jakiś czas z daleka sklepy typu Douglas, Sephora czy MAC. Ale jak fajnie siebie nagrodzić czymś nowym, po jakimś czasie kiedy “daję sobie na wstrzymanie”.
Czyli mogę już nazwać się zakupoholikiem kolorówki;(.
Świetny wpis! :)