Przedłużanie rzęs metodą 1:1 stało się tak powszechne, że znam dziewczyny, które po prostu nie wyobrażają sobie już siebie bez wachlarza rzęs. Co rusz pojawiają się coraz nowsze metody tego typu przedłużania. I super. Sama jestem zwolenniczką, choć przyznam, że trudno mi wytrwać w systematyczności. W awaryjnej sytuacji, kiedy za późno przypominam sobie o umówieniu wizyty, a czeka mnie np. ważny wyjazd, korzystam z metody DIY.
Zanim omówię Wam dokładnie tę metodę, od razu może rozpocznę od rozwiania wątpliwości, których może pojawić się mnóstwo. Wiem, bo sama nie byłam do niej przekonana.
- Najważniejszą sprawą jest w tej kwestii zachowanie higieny. Podczas tego rodzaju przedłużania rzęs oczywiście MYJEMY OCZY. Możemy to robić za pomocą nietłustych produktów, np. płynu micelarnego. Ja nie wyobrażam sobie mycia twarzy bez użycia wody (wiem, ze część z Was to praktykuje). W czasie, gdy mam w ten sposób przedłużone rzęsy, zwyczajnie przemywam twarz wodą i przeczesuje rzęsy. To nie jest tak, że w tym czasie sfera wokół oczu jest nietykalna.Urokiem tego przedłużania jest to rzęsy są w stanie nienaruszonym mimo codziennych, zwykłych czynności.
- Zanim rozwinęła się metoda 1:1 profesjonalne kosmetyczki właśnie w taki sposób przedłużały rzęsy. Nie jako dodatek do makijażu wieczorowego (tutaj używamy innego kleju, który trzyma zazwyczaj po prostu do pierwszego mycia), ale jako usługa przedłużania rzęs.
- Nie fundujemy sobie zabiegu przedłużania rzęs DIY na 2-3 tygodnie. Mówię o awaryjnym przedłużaniu rzęs – na weekend, na 3-4 dni. I z pewnym odstępem czasowym. Tak, żeby skóra i rzęsy zdążyły sobie spokojnie odpocząć.
Najważniejsze kwestie wyjaśniłam, więc teraz możemy przejść do sedna:
[alert color=”000000″ icon=”fa-star” title=””]Na czym polega zabieg przedłużania rzęs w warunkach domowych?[/alert]Przedłużanie rzęs DIY to przedłużanie rzęs za pomocą kępek. Oczywiście, nie jest to typowa metoda doklejania rzęs 1:1, czyli kępki do naturalnej rzęsy. Ale dokładniej o tym za chwilkę.
Najpierw pokażę Wam, czego będziemy potrzebować:
- Kępki – najlepiej Ardell. Uwierzcie, wypróbowałam w życiu mnóstwo różnych rzęs, ale zawsze wracam do Ardella. Satysfakcjonowały mnie jeszcze tylko kępki marki Donegal, ale są to produkty w podobnej cenie, więc myślę, że lepiej zapolować właśnie na Ardell. Kępki oczywiście najlepiej wziąć w róznych rozmiarach – short, medium i long sprawdzą się idealnie do naturalnego look’u. Lepszą wersją będzie też model ‘knot-free’. Postarajcie się takich szukać.
- Klej – kluczowy produkt w tym zabiegu. Po wielu próbach wreszcie natrafiłam na klej, który naprawdę się sprawdzi. O przedłużaniu DIY dowiedziałam się oczywiście z zagranicznego youtube’a. Tam dziewczyny przedłużały również Ardellem, ale klejem, który nie jest dostępny na naszym polskim rynku. Przynajmniej ja nie mogłam do niego dotrzeć. W końcu, metodą prób i błędów, a także z informacjami o składzie dokopałam się do kleju, który jest niemal identyczny z tym polecanym. Możliwe nawet, że została po prostu zmieniona szata graficzna.
- Pęseta – będzie baaaardzo pomocna. Jeżeli posiadacie specjalny aplikator do przyklejania rzęs, to oczywiście używamy aplikatora.
- Krople do oczu – do przemycia i odtłuszczenia linii rzęs.
W pierwszej kolejności za pomocą patyczków kosmetycznych przemywam linię rzęs kroplami do oczu. Mam nadzieję, że nie muszę Wam pisać, że zabieg wykonujemy na w 100% oczyszczonej twarzy.
Po oczyszczeniu linii rzęs polecam Wam wylanie sobie dosłownie kropelki kleju gdzieś obok, np. na jakąś tekturkę. W ten sposób nie będziemy co chwilę otwierać buteleczki z klejem. Za pomocą pęsety wyjmujemy kolejne kępki z opakowania, moczymy w kleju (niewielka ilość) i doklejamy do linii rzęs – do skóry, między rzęsy, nie DO rzęsy.
U mnie w oku zazwyczaj wygląda to tak: 3 ‘longi’ od zewnętrznego kącika, ok. 4 ‘medium’ w środku i 3 ‘shorty’ od wewnątrz. Efekt:
Jeżeli potrzebujecie i lubicie bardziej teatralny efekt, doklejacie oczywiście więcej.
W ciągu dnia/nocy oczywiście może coś Wam wypaść. Jeżeli wypadnie tak, że robi się luka, to sobie doklejacie kępki na bieżąco. Tak, jak wspominałam – ja najdłużej trzymałam takie rzęsy 4-5 dni. W tym czasie nie wypadły mi kępki na tyle, żeby sprawiało to problem i żebym koniecznie musiała sobie doczepiać nowe i uzupełniać luki.
Po 4 dniach za pomocą płynu do demakijażu z olejkiem zdjęłam bez problemu kępki. Gdyby jednak nie chciały odejść, zawsze możecie sobie pomóc po prostu olejkiem lub oliwką. Nie polecam kupowania specjalnych produktów typu remover. U mnie zupełnie się nie sprawdziły.
Klej jest niesamowicie wydajny. Bardzo szybko wysycha, więc wylewajcie sobie go raczej niewiele, żeby nie marnować produktu.
Jak dla mnie to świetne rozwiązanie na awaryjne przypadki. Nie da się ukryć, że jest również o wiele tańsza od metody 1:1, ale pamiętajcie, żeby stosować ją uważnie. Przy pierwszej aplikacji najlepiej zrobić sobie próbę uczuleniową. Z mocnym klejem przy rzęsach nie ma żartów ;)
Co myślicie o tej metodzie?
Jeżeli macie jakieś pytania lub wątpliwości, to piszcie!
5 comments
Czyli nie malujesz się jak trzymasz kepki 4 dni czy nie zmywasz makijażu 😉?
Mając kępki przyklejoje tym klejem można myć twarz normalnie produktami które nie zawierają w składzie olejków. A te rzęsy nie tylko można ale wręcz trzeba myć codziennie.
Fajny efekt :)
Bardzo fajny post,
wszystko dobrze i zrozumiale opisane. Efekt ok…
Ale nie podałaś nazwy kleju!
Wydaje mi się że to bardzo ważne
Przedłużanie rzęs to moje odkrycie ostatniego roku! Odkąd pierwszy raz założyłam sztuczne rzęsy, to do dziś z nich korzystam, Uwielbiam z nimi eksperymentować, zakładając rzęsy 2d, rzęsy 3d albo rzęsy magnetyczne.