Szczerze mówiąc myślałam, że jest to już temat tak bardzo nieaktualny, że nawet nie pomyślałabym, że znów warto go poruszyć. Skończył mi się jednak tusz do rzęs, a jak tusz to wiadomo – tylko TEN. Od lat jest moją bazą i stanowi pierwszą warstwę makijażu rzęs. Wybrałam się więc do drogerii i… dopiero trzecia sztuka, którą wzięłam do ręki okazała się być bez śladów OTWIERANIA.
SERIO?
NIEOTWIERANIE PEŁNOWARTOŚCIOWYCH PRODUKTÓW
Właściwie w żadnej ze znanych drogerii nie zauważyłam komunikatu proszącego o nietestowanie pełnowartościowych kosmetyków. Być może wynika to z faktu, że żyjąc w XXI wieku, w cywilizowanym świecie zakładamy, że ludzie są świadomi i wiedzą, że otwierając pełnowartościowe kosmetyki możemy zaszkodzić produktom i osobom, które tych produktów będą później używać. Ja również myślałam, że tak jest, ale jak widać wielka promocja, która ostatnio ponownie wkroczyła na salony wyzwala w nas wszystkie schowane dotąd głęboko zwierzęce instynkty.
TESTERY
Niestety, nie każdy produkt, który chcemy kupić posiada tester. No i niestety, jak się nie ma, co się lubi… to trzeba się obejść smakiem. Jesteśmy ludźmi i raczej jesteśmy w stanie pohamować swoje pokusy. Jest internet, jest tysiące blogów, stron o tematyce kosmetycznej, urodowej, są swatche, recenzje, opinie. Jasne, że jest pokusa wypróbowania, sprawdzenia jak kosmetyk się zachowuje, ale skoro nie ma testera, to niestety musimy pogodzić się z tym, że tego nie zrobimy.
Nie otwieramy pełnowartościowych kosmetyków!
KOSMETYKI KOLOROWE
Tu jest o wiele łatwiej. Sama przed zakupem np. nowej maskary chcę wiedzieć jaką dany tusz ma szczoteczkę, czy pigmentacja cienia jest wystarczająca albo czy pomadka jest trwała. Z tuszami jest najprościej, trudniej z innymi kosmetykami, wiem. Swatche często są podrasowane, kolory pomadek niestety też często różnią się na zdjęciach. Tak więc, jeżeli nie ma testera, musimy sami zadecydować, czy zaufamy zdjęciom w sieci i swojej intuicji, czy raczej zostawimy produkt albo znajdziemy drogerię, która tester posiada.
Nie pompujemy maskar, wtłaczając w nie powietrze i totalnie niszcząc kosmetyk, nie ciapiemy paluchami w cieniach, nie sprawdzamy koloru podkładu i nie próbujemy pomadek na ręce!
Wiecie ile na ręce możemy mieć zanieczyszczeń, bakterii…? Wiecie, że jeżeli odłożymy taką pomadkę z powrotem na półkę ktoś inny może przenieść te wszystkie bakterie na swoją twarz?
Oooohyda.
KOSMETYKI DO PIELĘGNACJI
Tu zaczynają się schody. Bo o ile internet może nam pomóc w otrzymaniu wiedzy dotyczącej kosmetyków do makijażu – kolor, pigmentacja, trwałość – tak o wiele trudniej zaufać komuś co do opisywania zapachu żelu pod prysznic, czy balsamu. A zdarzają się przecież każdemu takie zapachy kosmetyków, których nie jesteśmy w stanie używać i ja to doskonale rozumiem. Jestem nieco bardziej tolerancyjna na sprawdzanie zapachów szamponów, odżywek, czy żeli pod prysznic, ale i tak mam ochotę czasami zwrócić komuś uwagę.
Na prawie każdym produkcie znajduje się taki symbol:
Oznacza on czas przez jaki produkt będzie świeży od jego otwarcia.
Jeżeli otwierasz produkt w sklepie i odkładasz go na półkę, to ktoś kto kupi go za 3 m-ce nie będzie świadomy, że jego ważność jest krótsza o połowę.
Na szczęście rotacja żeli pod prysznic, szamponów i płynów do kąpieli w większych sklepach jest tak duża, że pewnie nie zdarza się, żeby te produkty stały po 3 m-ce na półce, ale miejcie to na uwadze, zwłaszcza przy droższych kosmetykach.
Ostatnio byłam przerażona tym, co zobaczyłam przy półce z antyperspirantami. Dezodoranty zazwyczaj mają specjalne zabezpieczenie, które “pęka” przy pierwszej aplikacji. Przynajmniej w tych, które ja używam tak jest, a właśnie takie testowała pewna klientka. No cóż, chciała zobaczyć jak pachną… A wiecie co jest najlepsze? Ostatecznie i tak wszystkie otwarte odłożyła i wybrała dla siebie produkt z końca półki.
Logiczne, prawda?
JAK TO ROBIĄ NA ZACHODZIE…
Powoli także do nas dociera innowacyjność w zabezpieczaniu produktów. Plomby, blistry, taśmy – tak zabezpiecza się produkty w większości krajów Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Zobaczcie jak wygląda półka z kosmetykami kolorowymi:
Super! 100% pewność, że wszystko jest świeżutkie i nowe!
Dziwi mnie, że to zjawisko wciąż występuje. Myślałam, że wraz z rozwojem Instagrama, blogów kosmetycznych, forum, grup na Fb ze swatchami, opiniami i recenzjami nie ma już na takie zachowanie miejsca. W drogeriach pojawia się też coraz więcej testerów, a jednak nie każdy wciąż to rozumie.
Towar macany należy do macanta.
12 comments
Ja mam podobne zdanie do Ciebie, na temat ryzyka które występuje przy kupnie kosmetyku który nie ma testera. Reklamy produktów są zazwyczaj mocno podrasowane, żeby jak najlepiej się sprzedawały, dlatego my musimy zaufać intuicji
No tak irytujące to jest na prawdę że każdy otwiera te kosmetyki i sprawdza i poźniej dostajesz taki w połowie wykorzystany. Na prawdę powinni wprowadzić te testery albo jakiś monitoring i sprzedać im ten użyty produkt.
Masz 100 procent racji w tym co piszesz. Dziwię się że ludzie robią takie rzeczy , gdy w internecie idzie znaleźć recenzje praktycznie wszystkiego. Są setki blogów, profile na instagramie, wystarczy sprawdzić i jeśli będziemy zadowoleni i zachęceni do kupna z recenzji wtedy kupić.
Zgadzam się w 100%! Świetny wpis. Pozdrawiam!
Dokładnie fajnie że ktoś porusza te kwestie bo ja już sama się nacięłam parę razy jeśli chodzi o kosmetyki które kupiłam i były wykorzystane w jakijeś częsci. Niestety takie Polskie uroki.
Dokładnie zwykłe plomby na produktach już by dały nam do myślenia, byśmy wybierali produkt z całą nienaruszoną plombą, powiem szczerze że bardzo mnie to irytuje jak widzę takie młodze dziewczyny które się malują w marketach tymi kosmetykami.
Jak widać na zachodzie udało się jakoś rozwiązać ten problem. Ja tam po prostu przed zakupem przeczytam recenzję, obejrzę na yt i po prostu już wiem czy chcę produkt kupić czy nie :)
Tak dokładnie odpowiednie opakowanie by załatwiło sprawę. Powiem szczerze że bardzo mnie to irytuje zawsze w markecie jak widzę takie osoby to się we mnie zbiera.
Dokładnie, zwykłe opakowania plastikowe by załatwiły ten problem, opakowanie jakiekolwiek. A tak sobie stoją te kosmetyki nie są wgl zabezpieczone i każdy korzysta jak ze swoich. Straszne to jest w momencie jak już kupimy taki zużyty kosmetyk.
Zgadzam się w 100%! Świetny wpis, aż mnie ściska kiedy widzę takie zachowania w galeriach. Tam to jest po prostu festiwal takich rzeczy, co mnie przeraża. Coraz częściej przez to zamawiam kosmetyki przez internet, daje mi to swego rodzaju spokój.
No maskara ;/ niestety nie tylko kosmetyki są traktowane w ten sposób. Wszelkiej maści szampony, mydła a nawet pasty do zębów potrafią być otwierane, rozkręcane i obmacane, żeby sprawdzić nie wiem zapach, smak?
Teraz będę uważniejsza przy aplikacji, żeby unikać tych problemów. Dzięki za praktyczne i skuteczne wskazania!