Ostatnio troszkę odpuściłam pielęgnację włosów. Grudzień był dla mnie bardzo gorącym miesiącem przez co olejowanie, wcierki i odżywianie niestety zeszły na dalszy plan. Na marginesie podpowiem Wam jeszcze, że w takich sytuacjach najlepiej sprawdzają się u mnie odżywki i szampony Dove – gwarantują dobry wygląd włosów, cudownie pachną i eliminują problem rozczesywania włosów. W styczniu postanowiłam więc powoli powrócić do wzmożonej pielęgnacji włosów. Zaczęłam od małych, drogeryjnych zakupów. Jeżeli chcecie dowiedzieć się, co na początku stycznia trafiło do mojej kosmetyczki, to zachęcam do dalszej lektury tego wpisu :)
1. Indyjski olejek do włosów ciemnych, Dabur Amla Hair Oil, zawiera wyciąg z owoców Amla. Skład nie jest rewelacyjny i szczególnie odżywiający, ale na pewno sprawia, że włosy wyglądają o niebo lepiej i to po pierwszym użyciu. Uważam, że takie kosmetyki też warto mieć w zapasie ;) Obszernej recenzji jeszcze nie będzie, bo nie używam go zbyt długo. Aktualnie widzę tylko jeden, ale bardzo uciążliwy minus: ZAPACH. I to się nazywa chyba konflikt tragiczny: kiedy Twoje włosy wyglądają po danym kosmetyku tak dobrze, ale.. mają tak bardzo zły… zapach … #jakżyć #dylematyXXIwieku
2. Tangle Teezer chyba nie muszę Wam przedstawiać. Moja stara szczotka po kilku latach przeszła już na zasłużoną emeryturę. Po pierwszym uczesaniu nówką sztuką, zakochałam się w niej po raz kolejny. Kto jeszcze nie ma TT? Kupujcie czym prędzej! ;)
3. Elite, szczotka pneumatyczna, 100% naturalne włosie – myślałam o niej już od dawna, ale jakoś zawsze nie po drodze było mi ją kupić. Tę, którą widzicie na zdjęciu zauważyłam całkiem przypadkowo w Rossmannie. Nie czytałam wcześniej żadnej opinii i tak naprawdę jeszcze nie wiem, czy to był dobry wybór. Stosunkowo niedroga (ok. 3o zł), więc wzięłam na próbę. Na pewno pojawi się recenzja.
4. Kallos, maska z ekstraktem z czarnej jagody oraz olejem z awokado. Kallosa muszę mieć zawsze. Najlepiej odpowiada mi skład Blueberry. O poszczególnych składach i o tym, która maska najlepiej się sprawdzi na danych włosach, też niedługo Wam napiszę. Maski Kallos zna pewnie większość z Was (czy się mylę?:) ). Idealnie sprawdza się w różnych zabiegach na włosy, np. jako dodatek do olejków. Żałuję tylko, że nie ma intensywniejszego zapachu.
Jestem bardzo ciekawa, czy znacie już te produkty? Chętnie przeczytam Wasze opinie :)
5 comments
Ohh maskę Kallos’a uwielbiam ! Ja akurat posiadam bananową i ma bardzo intensywny zapach nawet po wyschnięciu włosów czuję banana :) Świetnie odżywia, jest bardzo wydajna a co najważniejsze ma super cenę (ok.16zł/l ) patrząc na jakość i pojemność !.
Kallos najlepszą cenę ma w Hebe (11.99), poleciła mi ją fryzjerka po ostatnim farbowaniu, też żałuję,że słabo pachnie ;)
Nie, najlepszą cenę ma na iperfumy.pl – 9,70 zł za 1000 ml :) Ja też najbardziej lubię bananową. Ale jagodowej nie próbowałam.
Poproszę recenzje i omówienie składu masek z Kallosa :)
Również polecam Tangle Teezer. Szczotka idealna na problem z trudnością w rozczesaniu włosów oraz gdy włosy są osłabione. U mnie zdała egazmin :)