Intuicja to nie jest wewnętrzna wróżka. Intuicja to cichy, wewnętrzny głos. Czasem prawie niezauważalny. Głos, który wie, zanim zdążysz pomyśleć. Problem w tym, że w dzisiejszym świecie ten głos bardzo łatwo zagłuszyć. Jesteśmy otoczone opiniami, radami, poradnikami, analizami. Ludzie wokół mówią, co warto, co trzeba, co wypada. Wychowałyśmy się w systemie, który częściej nagradzał posłuszeństwo niż wewnętrzne „czuję, że to dla mnie dobre”.
A przecież każda z nas ma w sobie coś więcej niż tylko rozum. Mamy instynkt, wrażliwość, podskórne czucie. I czasem warto znów zacząć je słyszeć.
Czym tak naprawdę jest intuicja?
Intuicja nie krzyczy. To nie głos zewnętrzny ani nagła objawiona prawda. To raczej spokojna pewność, która pojawia się wtedy, gdy coś naprawdę jest „Twoje”. Można ją poczuć w ciele – jako rozluźnienie, spokój, ciepło w brzuchu albo nagłe „to ma sens”. Czasem nie umiesz tego jeszcze wyjaśnić, ale już to wiesz. Nie musisz być duchową przewodniczką, żeby mieć intuicję. Każda z nas ją ma. Ona opiera się na Twoim doświadczeniu, wrażliwości, obserwacjach, drobnych reakcjach. Jest połączeniem ciała, emocji i uważności. Nie wymaga dowodów. Ale żeby jej zaufać, trzeba jej w ogóle dać przestrzeń.
Dlaczego przestajemy jej słuchać?
Od najmłodszych lat jesteśmy uczone, by „słuchać się dorosłych”, „nie dyskutować”, „nie przesadzać”, „nie wymyślać”. W szkole nagradzano nas za bycie grzeczną, nie za bycie sobą. W dorosłości za robienie „jak trzeba”, niekoniecznie „jak czuję”. Często nawet nie zauważamy, że w środku coś w nas protestuje – bo już dawno przestałyśmy sprawdzać, co to w ogóle znaczy mieć własne zdanie. Do tego dochodzi przebodźcowanie. Ciągłe analizowanie, porównywanie, życie w hałasie opinii. Intuicja nie przebije się przez hałas. Ona potrzebuje ciszy. A kiedy już odzywa się lekko, cicho, z tyłu głowy – łatwo ją zignorować. Bo przecież ktoś „mądrzejszy” powiedział inaczej, bo przecież „wypada”, bo może się pomylę…
Zobacz także: Jak otaczać się dobrymi ludźmi? Relacje, które wspierają, zamiast odbierać siłę
Jak odróżnić głos intuicji od głosu lęku?
To jedno z najtrudniejszych pytań – i najważniejszych. Bo lęk też potrafi brzmieć przekonująco. Lęk mówi: co, jeśli popełnisz błąd? Co, jeśli stracisz coś ważnego? Co, jeśli się ośmieszysz? Lęk mówi głośno, panikuje, wywołuje spięcie. Często napędza analizę. Nakazuje szybko coś zrobić – albo w ogóle niczego nie ruszać.
Intuicja mówi: nie wiem jeszcze, dlaczego, ale wiem, że to nie moje. Albo: nie umiem tego teraz wytłumaczyć, ale czuję, że chcę iść właśnie tam. Intuicja jest spokojna, choć stanowcza. Nie pogania. Nie panikuje. Często pojawia się jako pierwsza myśl… i znika, gdy zaraz po niej pojawia się analiza. Im bliżej siebie jesteś – tym łatwiej rozpoznać ten ton. To trochę jak z przyjaciółką. Z czasem uczysz się rozpoznawać, kiedy mówi naprawdę szczerze, a kiedy tylko odbija czyjeś słowa.
Jak wrócić do siebie i zacząć słuchać swojego głosu?
Przede wszystkim: potrzebujesz trochę ciszy. Nie tej zewnętrznej, ale tej w środku. Warto czasem odsunąć się od opinii innych, od ekranów, od niekończącego się scrollowania cudzych historii. Spróbuj spędzić trochę czasu sama ze sobą. To może być spacer bez telefonu. Pisanie bez celu. Chwila leżenia i patrzenia w sufit. Dobrze działa też pytanie: gdybym nie musiała nikomu tłumaczyć swojej decyzji – co bym zrobiła? Albo: gdyby nikt mnie nie oceniał – co bym wybrała? Intuicja potrzebuje warunków, by się odezwać. Czułości. Otwartości. I praktyki. To nie przychodzi z dnia na dzień. Ale kiedy zaczniesz jej słuchać – z czasem będzie odzywać się częściej, wyraźniej, mocniej. Zbuduj z nią relację. Bądź dla niej bezpieczna. Nie oceniaj jej pochopnie. Ona naprawdę wie, co robi.
Co się zmienia, kiedy zaczynasz ufać sobie?
Pojawia się spokój. Nie zawsze pewność – ale już brak ciągłego rozedrgania. Nie musisz się tyle tłumaczyć. Nie musisz szukać potwierdzenia. Decyzje przestają być walką, a stają się wyborem. W relacjach jesteś sobą, a nie zbiorem reakcji na oczekiwania innych. W pracy przestajesz próbować dorównać każdemu, a zaczynasz tworzyć coś, co naprawdę czujesz. To nie jest łatwa droga. Ale to najbardziej autentyczna. Taka, która zaczyna się nie od „co powinnam zrobić?”, tylko od „co naprawdę czuję?”.
Zobacz także: Jak być bardziej pewną siebie na co dzień? Psychologiczne triki